1. Ludzi, którzy na kilka a nawet kilkanaście minut przed przyjazdem pociągu na stację już stoją i tłoczą się w korytarzu.
Cholera wie po co. Jeszcze tych od przesiadek rozumiem, bo im się może spieszyć i nie chcą się przeciskać między wchodzącymi i wychodzącymi, ale gdzie tam. Wiocha nie wiocha, przesiadka nie przesiadka – zawsze znajdziesz w każdym wagonie 10 baranów, którzy staną ci na kwadrans przed dojazdem do stacji. I stoją. I stoją. I stoją. 2. Ludzi klaszczących po wylądowaniu samolotu.
To po prostu wiocha. 3. Ludzi mających pretensje, że po zakończeniu filmu inni chcą wyjść z kina.
Wielbiciele napisów końcowych! Zrobiłem raz eksperyment, bo miałem troje takich znajomych i sprawdziłem, czy podobnie napisy końcowe oglądają gdy skończy się film w tv. A gdzie tam! Przełączają na inny kanał. Ale w kinie to oni muszą siedzieć i pokazać innym, że napisy końcowe są taaaakie fascynujące! I jeszcze tymi zdziwionymi, pogardliwymi gałami patrzą na tych, którzy po prostu chcą wyjść z kina.W sumie nic do was nie mam, ale skoro wy nie lubicie takich jak ja, to ja nie lubię takich jak wy. Jesteśmy kwita!
4. Kelnerów domagających się napiwku.
Dwa razy miałem do czynienia z takim szczytem bezczelności. Raz, gdy płaciłem kartą i kelner pytając mnie czy życzę sobie dać mu napiwek, kazał wybić przy nim sumę w terminalu. Drugi raz to kilka dni temu w Kołobrzegu, kiedy rachunek za obiad wyniósł 81 zł, położyłem 100, a kelnerka zapytała czy życzę sobie resztę. Kiedy odpowiedziałem, jeszcze kryjąc irytację, że owszem życzę sobie, ona zapytała czy chcę całą resztę. 5. Baranów napierających na ciebie w autobusie.
Jeszcze nie dojechał autobus na przystanek, a już czujesz, jak baba z tyłu pcha się na ciebie, bo chce wyjść. 6. Sprzedawców zwracających się do mnie po imieniu.
Jakiś totalny baran od marketingu wymyślił, że to się klientom podoba. Tak, z pewnością podoba mi się jak ktoś odczytuje moje imię z karty i już czuje się moim kolegą. Lubię ich gasić zwracając uwagę, że po imieniu zwracają się do mnie wyłącznie ludzie, których lubię albo atrakcyjne kobiety. 7. Taksówkarzy pytających „którą trasą jechać?”.
Zawsze wiem wtedy, że za kierownicą siedzi gnida, która chce mnie naciągnąć. To tak jakby lekarz pytał pacjenta jak ten chce być leczony. Każdy klient chce dojechać na miejsce jak najszybszą trasą i każdy uczciwy taksówkarz o tym wie. Pytają wyłącznie dlatego, że mają nadzieję usłyszeć kierunek z dłuższą trasą. 8. Ludzi gapiących się do kamer.
8. Najgorzej jak staję przed kamerą i odpowiadam dziennikarzowi na pytania. Zawsze zbiera się wtedy kółko obserwatorów, którzy nawet nie słyszą pytań i odpowiedzi, ale muszą stanąć i popatrzeć. Albo w telewizji bardzo często widać dziennikarzy robiących relacje w terenie. Zawsze mają za sobą jakichś młotków, którzy stoją i gapią się w obiektyw. Jakby chcieli coś dojrzeć jeszcze tak głową ruszają w lewo i prawo, wzrokiem raz w kamerę raz w operatora, w kąciku ust na chwilę uśmiech się pojawi. Sobie wtedy myślę, że wstydziłbym się, gdyby tam stał ktoś z mojej rodziny. 9. Kurierów, którym nie chce się dojechać pod mój dom.
A także kurierów zostawiających przesyłki u sąsiadów albo w otwartych skrzynkach pocztowych na klatce. Dzwoni taki baran na komórkę i pyta czy mogę we wskazane miejsce dojechać, aby odebrać od niego przesyłkę, bo on już dziś na mojej dzielnicy nie będzie. Zwykle wtedy odpowiadam, że albo dostanę przesyłkę do ręki albo sam się po nią udam, ale do gabinetu jego szefa. 10. Ludzi w supermarketach.
Najbardziej żenujący widok to stadko klasy średniej stojące przy stoiskach z darmowymi próbkami serków, szyneczek, soczków. Mlask, mlask, siorb, siorb. „Mhmm… dobłe, bałdzo dobłe…mogę heszcze?”Zaprawdę powiadam wam -prędzej ożenię się z trzydziechą niż będę z kobietą jadającą sample w supermarketach.
Inna żenua to ludzie stojący w kolejce za mną i ich fetysz wjeżdżania koszykami w mój tyłek. Są po prostu muły, które myślą, że jak prędzej przesunę się do przodu, to oni krócej będą stali w kolejce